Zaczyna się niewinnie, zwykle od odchudzania. Ale gdy głodówki kończą
się napadami obżarstwa, a potem prowokowaniem wymiotów, by pozbyć się
jedzenia z żołądka, to już… bulimia.
Nocne wyjadanie z lodówki
wszystkiego, co się da, do tego pudełko lodów i tabliczka czekolady
zagryzione kiszonym ogórkiem... Efekt?
Chwilowa ulga, potem męczące poczucie winy, wstyd i ostra samokrytyka, w końcu oczyszczanie żołądka „dzięki” prowokowaniu wymiotów (ale też środkom przeczyszczającym). I tak w kółko.
Chwilowa ulga, potem męczące poczucie winy, wstyd i ostra samokrytyka, w końcu oczyszczanie żołądka „dzięki” prowokowaniu wymiotów (ale też środkom przeczyszczającym). I tak w kółko.
Bulimiczka – bo ten problem dotyka zwłaszcza nas, kobiety, do tego głównie młode – może ukrywać swoją chorobę przez wiele lat. Chce schudnąć, choć zwykle jej waga i tak nie odbiega od normalnej. Za to z każdym dniem dochodzi do coraz większego wyniszczenia organizmu i załamania nerwowego… Jak się leczyć? Potrzebna jest psychoterapia, która trwa od 2–3 miesięcy do nawet kilku lat – im szybciej się ją rozpocznie, tym lepsze daje rezultaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz